sobota, 27 kwiecień 2024
Mirosław Maliszewski -dla portalu SadyOgrody.pl

Kryzys na rynku jabłek 

Ubiegły sezon jaki był wszyscy wiemy, produkcja duża, problemy z eksportem, niskie ceny – liczba problemów się mnoży. Za pasem kolejne zbiory i kolejne problemy. Czy widzi Pan jakieś szanse na poprawę tej trudnej sytuacji, która ciągnie się od kilku lat?

Mirosław Maliszewski: Na radykalną poprawę nie ma co liczyć. Utrata rynku wschodniego będzie miła wieloletnie negatywne konsekwencje. Nie dość, że nie możemy tam sprzedawać jabłek i innych owoców, to jeszcze bardzo dynamicznie rozwija się produkcja sadownicza w krajach nie objętych rosyjskim zakazem. Wszędzie tam powstają ciągle nowe sady, z których docelowo jabłka mają trafiać do Rosji.

Systematycznie budujemy nowe rynki - Wietnam, Indie, Jordania, Indonezja, Malezja, kraje Ameryki Południowej. Staramy się podtrzymać rewelacyjne wyniki w handlu z Egiptem. Coraz wiece sprzedajemy do innych krajów Unii Europejskiej, w tym do Niemiec. Na to wszystko potrzeba jednak czasu i zmian, choćby w doborze odmian w sadach. Potrzeba też w związku z tym pieniędzy na kosztowną modernizację. Musimy sobie zdawać sprawę, że wskutek decyzji politycznych straciliśmy dostęp do rynku największego na świecie importera jabłek jakim była i nadal jest Rosja. Nie ma innego miejsca na świecie, gdzie moglibyśmy ulokować milion ton jabłek. To jest niemożliwe. Musimy sobie więc zdawać sprawę, że powrotu do handlu w wersji sprzed 2014 roku, a zwłaszcza po rozpoczęciu wojny nie będzie. Dodatkowo napotykamy na konkurencje ze strony Ukrainy. Sytuacja kryzysowa w malinach to tylko przedsmak tego, co nas będzie czekało w kolejnych sezonach w innych gatunkach, w tym także w jabłkach. 

Sezon jabłkowy 2023/2024

Jakie są przewidywania na nadchodzący sezon?

Ten sezon może być nieco lepszy od poprzedniego. Ale to nie dlatego, że nagle wzrośnie eksport, ale głównie z powodu spodziewanych mniejszych zbiorów. W Polsce szacujemy, że możemy zebrać nawet jeden milion ton mniej jabłek niż rok temu. W kilku europejskich krajach też plonowanie nie będzie rekordowe. To daje pewne nadzieje. Zwłaszcza, że zapotrzebowanie na sok jabłkowy jest ogromne.

Czy rząd zauważa problemy sadowników i ma plan, jak im pomóc?

Rząd żyje teraz własnym życiem, czyli jest w przedwyborczej gorączce. To z jednej strony dobrze, bo jest bardziej „łaskawy” w zakresie jakimś formy pomocy, ale z drugiej oznacza, że myśli krótkowzrocznie, czyli do października. W naszej branży potrzebę są zarówno działania doraźnie - tak jest w malinach, ale tez długofalowo - tak jest w przypadku jabłek. W każdym razie my jako Związek jesteśmy otwarci na współpracę w każdym zakresie. Zgłaszamy postulaty, propozycje działań, zmian prawnych, dostarczamy argumentów. Rynek owoców zmienia się dynamicznie i wymaga elastycznego podejścia. Tak było choćby w ratowaniu eksportu do Egiptu, kiedy trzeba było szybko podlać międzynarodowe rozmowy i negocjacje. Wówczas z Premierem Kowalczykiem osiągnęliśmy porozumienie, podjęliśmy wspólne działania i przywróciliśmy eksport do rozsądnych poziomów. Dzięki temu kilkadziesiąt tysięcy ton polskich jabłek trafiło na ten rynek. To bardzo pomogło uratować ceny na wiosnę bieżącego roku. Teraz czekamy na chęć współpracy z Ministrem Robertem Telusem. 

Autor: ; SadyOgrody.pl

Log in or Sign up